Zabytki i historia Pomorza

Strona Zdzisława Skrago

Druga Rzeczpospolita nie rozwiązała kwestii mniejszości narodowych. Stanowiły one trzecią część społeczeństwa państwa polskiego. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku elity polityczne młodego państwa były nieprzygotowane do włączenia wielomilionowej masy obywateli do budowy wielonarodowego państwa. Najliczniejszy naród polski zaś po długotrwałej niewoli miał trudności z zaakceptowaniem mniejszości narodowych jako pełnoprawnych obywateli. Wybrano zatem wariant wzmacniania polskości metodami administracyjnymi. Efekty z reguły okazywały się odwrotne od  zamierzonych. Inkorporacyjna polityka narodowościowa, realizowana w dwudziestoleciu międzywojennym, przyniosła fatalne skutki dla państwa polskiego we wrześniu 1939 roku. Znaczna część obywateli politycznie i kulturowo ciążyła ku państwom ościennym i oczekiwała jakichkolwiek zmian, gotowa była przyjmować okupantów Polski z nadzieją na poprawę warunków bytowania.

Klęska Polski w kampanii wrześniowej 1939 roku nie spowodowała upadku instytucji reprezentujących państwo, ani rezygnacji narodu z myśli utworzenia po wojnie państwa polskiego co najmniej w przedwojennym kształcie. Dlatego też problem ułożenia stosunków z wielomilionowymi mniejszościami narodowymi był nadal aktualny i absorbował polityków z różnych obozów na emigracji i w kraju. W „Deklaracji zasad stronnictw jedności narodowej”, ogłoszonej w lipcu 1941 roku przez partie tworzące rząd polski w Londynie, znalazło się następujące ogólne sformułowanie dotyczące tej kwestii: „Polska będzie państwem demokratycznym, opartym na równości wszystkich obywateli, bez różnicy rasy, wyznania i narodowości wobec prawa i przed urzędami, [...] na poszanowaniu praw narodowych mniejszości słowiańskich, litewskiej i żydowskiej”[1]. W „Deklaracji” nie wspomniano nic o poszanowaniu praw ludności niemieckiej.

Naród niemiecki w ocenie polskiej opinii politycznej

Tragiczne losy Polaków w II wojnie światowej, gwałtownie zmieniające się perspektywy narodu polskiego w temacie kształtu ustrojowego i terytorialnego państwa polskiego powodowały ujednolicenie w sprawach podstawowych stanowisk różnych ugrupowań politycznych w kwestii niemieckiej. Zasadnicze koncepcje polskiej myśli politycznej charakteryzowały się przy tym ciągłością z tezami i ocenami wyrażanymi w latach przedwojennych. Wydarzenia z września 1939 roku i późniejsze były traktowane jako potwierdzenie sądów o ekspansywności terytorialnej Niemców i ich wrogości do sąsiadów. Uzasadnieniem dla owej ciągłości szczególnie popularne było stwierdzenie, iż „krzyżacy przed wiekami, a hitleryzm w dobie obecnej - to dwa głośniejsze w dziejach świata przejawy niemieckiego charakteru z jednego pnia wyrosłe, na jednym podglebiu teutońskim wyhodowane, ale nie jedyne”[2]. Toteż wielokrotnie przyjmowano jako pewnik dla politycznych rozważań, że „zbrodnie niemieckie, które nawiedziły obecnie całą Europę, nie pochodzą z jakiegoś nowego źródła niemieckiego, że powrotna fala niemieckiej dzikości i teutońskiego barbarzyństwa jaka zalała wiele krajów, zaczęła się już wzmagać przed stu laty”[3].

Oceny te wypowiadane były szczególnie w kręgach narodowych utożsamiających hitleryzm z odwiecznym duchem germańsko – pruskim będącym wynikiem pragnień i dążeń narodu niemieckiego. W wypowiedziach działaczy demokratycznych i socjalistycznych formułowano sądy bardziej racjonalne i realistyczne, pozbawione emocji. Jednak i w tych środowiskach przyjmowano ocenę, iż „charakter niemiecki jest niezmienny od wieków. Jeżeli Niemcy stworzyli sobie teorię rasizmu, to mają pod jednym względem słuszność; są istotnie narodem, w którym wychowali przez wiele pokoleń tyle cech ujemnych, że współpraca z Niemcami dla uczciwego człowieka stała się nie do zniesienia”[4].

Taki punkt widzenia był wynikiem okrucieństwa popełnionego przez hitlerowców na ludności polskiej. Hitleryzm w propagandzie podziemnej odbierany był jako kontynuacja niemieckich tradycji politycznych, uosobieniem cech niemieckiego charakteru narodowego. Tego typu generalizujące sądy zacierały podziały polityczne, ideowe i prowadziły do solidarystycznych postaw narodowych. Oceny takie wyrażała Delegatura Rządu na Kraj. Stwierdzała ona, że „hitleryzm nie wymyślił prawie nic nowego, lecz stanowi tylko syntezę poprzednich wysiłków niemieckich. Narodowy socjalizm zdołał jednak zatruć duszę niemiecką o wiele bardziej głęboko i skuteczniej, niż poprzedni pruski system wychowania, gdyż przyzwyczaił młodzież niemiecką do kultu siły i pogardy dla zasad tradycyjnej chrześcijańskiej etyki”[5].

Jedynie socjaliści stali na stanowisku, że nie można utożsamiać narodowych socjalistów ze społeczeństwem niemieckim, że naród niemiecki jest ofiarą a nie twórcą dyktatury hitlerowskiej. Przestrzegali przed utożsamianiem Hitlera i partii nazistowskiej z narodem niemieckim. Uproszczenie to, ich zdaniem, zawierało niebezpieczeństwo dla ułożenia w przyszłości stosunków polsko – niemieckich w zgodzie z ideami demokracji i pokoju i że doprowadzi do żywiołowego odwetu na narodzie niemieckim. W kręgach demokratycznych niejednokrotnie zwracano uwagę na pozytywne wartości tego narodu. Podkreślano jego karność, umiejętności organizacyjne, podporządkowanie spraw indywidualnych społecznym. Zaznaczano jednak, że w warunkach akceptowania przez większość wartości nazistowskich stawały się one groźne i niebezpieczne dla innych narodów.

Poglądy te były jednak odosobnione. W miarę zaostrzania się represyjności niemieckiego systemu okupacyjnego narastały wśród działaczy polskich organizacji podziemnych tendencje odwetowe. Domagano się ukarania nie tylko sprawców zbrodni, lecz także całego narodu niemieckiego. Dokonać tego miał polski aparat państwowy w imieniu narodu polskiego. Ten punkt widzenia wyrażała Delegatura Rządu RP na Kraj w stanowisku, które było konsekwentne przez cały okres okupacji i mówiło, że „naród polski walczy nie tylko z hitleryzmem, lecz z narodem niemieckim, który przejawiał skłonności do niszczenia innych narodów i dlatego powinien zostać złamany i osłabiony. W powojennym świecie uzdrowienie życia narodowego może nastąpić jedynie w wyniku osłabienia zbrodniczego narodu niemieckiego”[6]. Najbardziej radykalne były ugrupowania narodowe, które wzywały do odwetu i zadania Niemcom trzykrotnie większych strat niż te, które w wyniku okupacji ponieśli Polacy[7].

Uznając cały naród niemiecki winnym wydarzeń wojennych proponowano wymierzanie kar personalnie, ograniczenie obszaru terytorialnego Niemiec, zubożenie całego narodu. Zakładano zniszczenie przemysłu zbrojeniowego lub mogącego pracować na cele wojskowe i nałożenie wysokich odszkodowań wojennych. Suwerenność miała być zastąpiona okupacją ziem niemieckich. Hasła tego typu ustępowały, kiedy polskie postulaty musiały zmieniać się w dyrektywy władz przygotowywane na okres powojenny.

Najbardziej powszechne rozważania dotyczące narodu niemieckiego sprowadzały się do przyjęcia następujących założeń:

  1. Naród niemiecki jest wrogiem narodu polskiego z uwagi na reprezentowanie przez Niemców odmiennych wartości w kulturze, cywilizacji i gospodarce.
  2. Naród niemiecki zdominowany jest przez narodowych socjalistów, co uniemożliwia działanie innych sił politycznych.
  3. Klęska Niemiec nie jest równoznaczna ze zniszczeniem ideologii nazistowskiej i jej wpływów w społeczeństwie niemieckim.
  4. Wprowadzenie narodu niemieckiego do rodziny narodów europejskich będzie odbywało się stopniowo, w wyniku długotrwałych zabiegów reedukacyjnych.

Wyrażano przy tym przekonanie, że wojna wywołana przez Niemców przyniosła paradoksalnie szansę historycznego rozwiązania odwiecznego konfliktu polsko – niemieckiego. Liczono na aliantów, którzy zmierzać będą do stabilizacji pokoju w Europie i podejmą działania uniemożliwiające odrodzenie agresji niemieckiej. Istotę tego stanowiska wyrażała Delegatura Rządu RP na Kraj stwierdzając: „Uzdrowienie współżycia międzynarodowego, a więc trwałego pokoju, wymaga unieszkodliwienie narodów, których zaborczość nie znając żadnych hamulców przechodzi nad prawem i moralnością. Takim narodem jest przede wszystkim naród niemiecki. Jeżeli określenie „zbrodniczy” może mieć zastosowanie do narodu, to naród niemiecki jest narodem zbrodniczym”[8].

Problem wysiedlenia Niemców i osadnictwa na ziemiach rewindykowanych

W różnorakich projektach polskich szczególną rolę odgrywały plany dotyczące przyszłych granic oraz struktury narodowościowej Rzeczypospolitej. W kwestii granicy wschodniej Polski panowała dość duża zbieżność poglądów wśród polskich elit politycznych. Przyjmowano konieczność powrotu do stanu sprzed 17 września 1939 roku. Więcej uwagi natomiast poświęcano granicy zachodniej i północnej Polski. W środowiskach polskich na emigracji i w kraju panowała zgoda w kwestii przyłączenia do Polski terytorium byłego Wolnego Miasta Gdańska, Prus Wschodnich i Śląska Opolskiego. Już jednak w marcu 1940 roku w rządzie gen. Władysława Sikorskiego wypracowano program przesunięcia jej na linię Szczecin – Odra – Nysa Łużycka [9].

Plany przesunięcia granicy ściśle wiązano z wysiedleniem z terytorium Polski Niemców, których liczbę oceniano na 7 mln. Wysiedlenie Niemców, w tym także przedwojennych obywateli Polski, rozumiano nie tylko jako środek represji i odwetu, ale i jako element porządkujący granicę etniczną z granicą państwową. Uzasadniano przy tym wysiedlenie jako konieczność ochrony przed chaosem, który mógłby zostać wywołany przez masowe akty żywiołowego odwetu wobec ludności niemieckiej. Liczono także, iż wobec perspektywy załamania się władzy hitlerowskiej, nastąpi masowa ucieczka w głąb Rzeszy administracji niemieckiej i ludności cywilnej, co wydatnie zmniejszy liczbę tych, których nowe władze polskie będą zmuszone wysiedlić. Odpowiedź na pytanie czy wszystkich Niemców należy wysiedlić była zróżnicowana.

Początkowo przeważały zdania o całkowitym oczyszczeniu z ludności niemieckiej ziem Rzeczypospolitej. W miarę jednak opracowywania planów integracji ziem nabytych ze starymi obszarami państwa polskiego wzrastały wątpliwości co do możliwości zrealizowania tego zamierzenia. Myśl o elastyczności w tym temacie pojawiała się nawet w programach grup radykalnych i podyktowana była racjami polskimi. Przy tym koszty przesiedleń miały być wliczone w koszty odszkodowań wojennych obciążające rząd niemiecki.

Bezkompromisowe, zdecydowane projekty wysiedlenia wszystkich Niemców z Polski, nawet byłych obywateli polskich, wysuwały kręgi narodowe i ludowe. Wielokrotnie podkreślały one, że Polska nie może pozwolić na pozostawienie w swoich granicach obywateli, którzy nie są skłonni być lojalni wobec kraju swego zamieszkania. Zachowanie Niemców, obywateli polskich, w okresie kampanii wrześniowej i okupacji miało przesądzić ostatecznie o decyzji w sprawie wysiedlenia. Uzasadniając swoje stanowisko działacze tych ugrupowań stwierdzali, że to Niemcy będący obywatelami polskimi zdradzili Polskę i przeszli do obozu wroga.

W kręgach Armii Krajowej dopuszczano myśl pozostawienia w Polsce starych osadników niemieckich, ale tylko tych, którzy w warunkach rządów hitlerowskich nie wyrzekli się swego obywatelstwa. W praktyce był to pogląd mało realistyczny. Realizowana polityka narodowościowa Trzeciej Rzeszy nie dopuszczała możliwości opowiedzenia się Niemca po stronie Polski i przeżycia tego faktu. Rozpatrywano także możliwość wysiedlenia rodziców a pozostawienia dzieci, motywując to przyszłymi potrzebami kolonizacyjnymi. Przed podjęciem ostatecznej decyzji postulowano zastosowanie okresu przejściowego, który miał służyć sprawdzeniu ich lojalności wobec państwa polskiego, w tym czasie ograniczone miały być ich prawa publiczne[10].

Najbardziej liberalne projekty w sprawie ludności niemieckiej powstały wśród ugrupowań socjalistycznych i demokratycznych. Opowiadano się w nich za wysiedleniem jedynie części Niemców, w zależności od stopnia winy wobec narodu polskiego, pozostałym natomiast przyznanie pełni praw obywatelskich lub nawet i autonomii kulturalnej. W kręgach demokratycznych przyjmowano konieczność elastycznej polityki wobec Niemców podporządkowując ją lokalnym potrzebom kolonizacyjnym[11].

W programach ugrupowań emigracyjnych i krajowych związanych z rządem polskim w Londynie podejmowano próby rozwiązania problemu osadnictwa polskiego na ziemiach mających przypaść Polsce po upadku Trzeciej Rzeszy. Obawiano się, że możliwości osadnicze przyszłej Polski mogą utrudnić realizację polonizacji tych ziem. Nie przywidywano bowiem aby przyszła Polska mogła zrezygnować z granicy wschodniej ustalonej traktatem ryskim. Szczególny niepokój budził zwłaszcza problem zasiedlenia dużych miast. Dość powszechny był cytowany przez Mariana Orzechowskiego pogląd, iż „z góry już jednak można przewidzieć, że brak będzie ludzi do osiedlania miast, na nowych terenach przeważa bowiem ludność nierolnicza, gdy możliwości osadnicze Polski leżą głównie w zakresie ludności rolniczej”[12]. Stąd też proces wysiedlania Niemców i osadnictwa polskiego na ziemiach przyłączonych do Polski według niektórych projektów rozkładano na kilka wieloletnich etapów, aby uniknąć drastycznego obniżenia się poziomu życia gospodarczego ziem zachodnich i północnych przyszłej Polski.

Rząd RP na emigracji 27 września 1944 roku zaakceptował rozwiązanie sprawy ludności niemieckiej w dwóch dokumentach; „Tezach w sprawie wysiedlenia Niemców z Polski i przesiedlenia Polaków z Niemiec” oraz „Memorandum do tez w sprawie przesiedleń”. Dokumenty te zakładały wysiedlenie Niemców z terenów przyszłego państwa polskiego. Wysiedlenia miały być realizowane stopniowo w dwóch etapach. W pierwszym Polskę mieli opuścić funkcjonariusze administracji niemieckiej, członkowie NSDAP, organizacji paramilitarnych oraz Niemcy zagrażający bezpieczeństwu publicznemu. W drugim etapie pozostałe kategorie ludności niemieckiej. Rozłożenie w czasie akcji wysiedleńczej wiązano z możliwością przejęcia tych ziem przez osadników polskich[13].

W zakresie osadnictwa najszersze projekty tworzyło Biuro Ziem Zachodnich (Biuro Ziem Nowych) istniejące przy Delegaturze Rządu RP na Kraj. Zakładały one skupienie dyspozycji w sprawach osadniczych w jednym centralnym ośrodku, niezależnym od wpływów i rozgrywek politycznych. Osadnikami zaś na nowych ziemiach mieli być szczególnie emigranci z Zachodu. Nie wykluczano także udziału w osadnictwie i zagospodarowaniu ziem nabytych fachowców-cudzoziemców ( głównie z krajów anglosaskich i środkowoeuropejskich)[14].

Z wysiedleniem wiązał się problem klasyfikacji narodowej ludności miejscowej. Wydzielenie osób, które powinny zostać ukarane, które zakwalifikowane do wysiedlenia, a które powinny otrzymać bez ograniczeń obywatelstwo polskie. Starano się przy tym, aby weryfikację przeprowadzić tak, żeby nie osłabić społeczności polskiej na danym terenie. Napotykając trudności z klasyfikowaniem narodowości liczono się z koniecznością dość swobodnego operowania różnorodnymi kryteriami przynależności narodowej.

Zwracano przy tym uwagę, że należy unikać w klasyfikacji narodowej kryteriów stosowanych przez Niemców. Odrzucając możliwość posługiwania się kryteriami „obiektywnymi” określającymi naród, przyjmowano kryteria narodu w ujęciu woluntarystyczno–politycznym. „W przeciwieństwie do zasad rasizmu hitlerowskiego trzeba mieć na względzie, że czynnik etniczny stanowi tylko podłoże, na którym może, ale nie musi rozwinąć się świadomość narodowa. Ona właśnie stanowi istotny czynnik przynależności narodowej, zatem względy natury rasowej, biologicznej czy antropologicznej nie mogą być uznawane za najważniejsze”[15].

Większość zaprezentowanych idei w kwestii niemieckiej, zgłaszanych przez ugrupowania polityczne i ośrodki władzy polskiej na emigracji i w kraju, została wkrótce przyjęta przez komunistów polskich, którzy w 1945 roku organizowali władzę na terenach zajmowanych przez Armię Czerwoną, położonych na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej.

Kwestia żydowska

Wiele uwagi w polskiej myśli politycznej okresu II wojny światowej poświęcano skazanym na zagładę Żydom. Obóz narodowy, nawet w obliczu hekatomby Żydów, w okresie II wojny światowej nie zrezygnował z programowego antysemityzmu. Schematy antysemickie budowano na szeroko rozpowszechnionym  w Polsce poczuciu obcości Żydow. Na gruncie odrębności religijnej, językowej, obyczajowej tworzyły się rozmaite uprzedzenia, rodziła się wiara w rzekomo ujemne cechy społeczności żydowskiej. Bazując na tych odczuciach ideolodzy antysemityzmu tworzyli teorię spisku żydowskiego, celem której miało być panowanie nad światem i zniszczenie cywilizacji chrześcijańskiej. Oskarżano Żydów o propagowanie idei liberalnych, socjalistycznych, komunistycznych, masońskich, o celowe działania rozkładające polską rodzinę i więzi narodowe.

Wypowiedzi tego typu wsparte były przedwojennym stanowiskiem Kościoła wobec Żydów wyrażonym w 1936 roku  przez prymasa Polski, kardynała Augusta Hlonda, który w liście pasterskim pisał: „Wpływ żydowski na obyczajność jest zgubny, a ich zakłady wydawnicze propagują pornografię. Prawdą jest, że żydzi dopuszczają się oszustw, lichwy i prowadzą handel żywym towarem. Prawdą jest, że w szkołach wpływ młodzieży żydowskiej na katolicką jest na ogół pod względem religijnym i etycznym ujemny. [...] Należy  zamykać się przed szkodliwymi wpływami moralnymi ze strony żydostwa, a zwłaszcza bojkotować prasę i żydowskie demoralizujące wydawnictwa, ale nie wolno na żydów napadać, bić ich, kaleczyć, oczerniać”[16]. Opinie te, obok współczucia wobec losu Żydów w czasie okupacji, apeli o udzielanie im pomocy, częściowo podzielane były przez niektórych działaczy katolickich w czasie II wojny światowej, którzy upadek ducha narodowego i religijnego Polaków widzieli w „żydowskiej okupacji”, która „zatruwała organizm duchowy narodu, utrzymywała masy polskie w nędzy i apatii”[17].

Taka wizja, czy też jej elementy, pojawiały się w wypowiedziach polityków podziemnych ugrupowań nacjonalistycznych. Odzwierciedlały one ich program. W wytycznych zawartych w programie Konfederacji Narodu z 1942 roku Żydów czyniono odpowiedzialnymi za porządek wersalski, który doprowadził do II wojny światowej. To oni, wg Konfederacji Narodu, doprowadzili do ocalenia Niemiec i rozkładu Europy. „Winnych jest zatem dwóch: niemcy i żydzi (pisownia oryginalna). Dwa narody „wybrane” – dwaj dwukrotni podpalacze świata. „Ich” wojna musi być ich grobem”[18].

Przedstawiciele skrajnie nacjonalistycznych środowisk posunęli się nawet dalej szukając analogii między hitleryzmem i judaizmem. Idea ludu wybranego została wg nich przyjęta do katechizmów narodowosocjalistycznych w postaci wyższości aryjczyków nad innymi narodami.

Skrajna prawica przewidywała w powojennej polityce państwa polskiego radykalne posunięcia antyżydowskie. Proponowano odebranie Żydom obywatelstwa polskiego i prawa służby wojskowej, możliwości zajmowania urzędów państwowych i samorządowych, uniemożliwienie im nabywania majątku nieruchomego i zmuszenie do sprzedaży posiadanych dóbr. Przewidywano także wprowadzenie zakazu małżeństw polsko–żydowskich[19]. Rozważano w 1942 roku nawet możliwość utrzymania gett utworzonych przez  Niemców do czasu aż wszyscy Żydzi zostaną wysiedleni. Wszystko to miało służyć separacji obu społeczności, a w konsekwencji zmusić Żydów do emigracji. Miejscem emigracji Żydów z Polski i innych krajów miała być Palestyna, Syria oraz część Abisynii[20].

W centrum polskiego życia politycznego rzadko dochodziły do głosu teorie o „światowym spisku żydowskim”. Jednak uprzedzenia w stosunku do Żydów istniały. Miały one jednak charakter gospodarczy. Podnoszono fakt nadprezentacji ludności żydowskiej w handlu i rzemiośle i traktowano to jako przyczynę zacofania struktury społeczno–gospodarczej kraju. Stronnictwo Pracy, sanacyjny Obóz Polski Walczącej społeczność żydowską traktowały jako element nielojalny wobec Polski i wręcz szkodliwy dla interesów polskich. Dlatego też po wojnie dyspozycja życia gospodarczego powinna znaleźć się wyłącznie w rękach polskich. W odróżnieniu jednak od prawicy ugrupowania centrowe, nawet pragnąc opuszczenia Polski przez Żydów, podkreślały potrzebę zachowania przez nich praw obywatelskich i zazwyczaj optowały za dobrowolną emigracją[21].

Antysemicka agitacja napotykała sprzeciw środowisk lewicowych. Nadzieję na poprawę stosunków polsko–żydowskich wiązano z postępem oświaty, co miało sprawić, że choć część narodu żydowskiego upodobni się do reszty obywateli i zasymiluje z Polakami. W programach lewicowych ugrupowań już w listopadzie 1939 roku znalazły się hasła gwarantujące wszystkim narodowościom w Polsce pełne równouprawnienie polityczne, gospodarcze i kulturalne. Socjaliści z PPS–WRN przyjmowali zasadę solidarności klasowej, w której nie było miejsca na uprzedzenia oraz przesądy narodowe i religijne. Likwidację konfliktów narodowościowych widzieli w radykalnej przebudowie życia społeczno–gospodarczego Polski. Przewidywano, że zmiana ustroju złamie strukturę społeczno-zawodową Żydów, która uznawana była przez socjalistów za główne źródło antagonizmów z polską większością. Zwracano uwagę jednak, że część Żydów nie zaakceptuje proponowanego porządku socjalistycznego i dlatego powinna być umożliwiona ich emigracja z Polski. W odróżnieniu od prawicowych koncepcji wyrzucenia Żydów z Polski miała to być emigracja zorganizowana i w pełni dobrowolna[22].

Bardziej skłonne popierać emigrację ludności żydowskiej z Polski były organizacje chłopskie. Przed wojną w programie Stronnictwa Ludowego były słowa o obcości Żydow, o popieraniu ich emigracji do Palestyny, o eliminacji pośrednictwa żydowskiego w handlu. Podczas wojny wątków tych ludowcy na ogół nie podnosili z uwagi na ich niestosowność w panujących warunkach. W ugrupowaniach demokratycznych pewną popularność miały jednak projekty emigracyjne, a ludowcy wyraźnie popierali plany stopniowego exodusu Żydów z Polski[23].

Niezależnie od swego stosunku do narodu żydowskiego, jego religii i tradycji, wszystkie ugrupowania polskie na emigracji i w kraju potępiły hitlerowską politykę eksterminacji Żydów. Holocaust wywołał sprzeciw także środowisk tradycyjnie antysemickich[24]. Istniały jednak różnice w sposobie pisania o sytuacji w gettach i w ocenie zachowania się samych Żydów.

Rząd polski na emigracji określił stanowisko w sprawie żydowskiej słowami Jana Stańczyka, ministra pracy i opieki społecznej, w deklaracji z 1940 roku, która w grudniu 1941 roku została rozwinięta i skonkretyzowana. Czytamy w niej: „W przyszłej Polsce nie będzie miejsca dla dyskryminacji rasowych ani dla żadnej z krzywd społecznych przedwojennego życia polskiego. [...] Polska zagwarantuje wszystkim swym obywatelom – a więc i Żydom – całkowitą równość wobec prawa. Ta Polska stanie się prawdziwą demokracją i każdy z jej obywateli będzie korzystał z równych praw, niezależnie od swej narodowości, wyznania czy pochodzenia[25].

Jednocześnie rząd polski i Delegatura Rządu RP na Kraj jednoznacznie sprzeciwiały się zbrodniom niemieckim na ludności żydowskiej. Powszechnie obawiano się przeniesienia ludobójstwa na Polaków. Władysław Sikorski w przemówieniu wygłoszonym 5 maja 1943 roku apelował o udzielanie Żydom pomocy. Wcześniej Delegat  Rządu RP na Kraj Jan Jankowski potępił bestialstwa niemieckie wypowiadając się z szacunkiem i współczuciem o broniących się Żydach. W połowie 1943 roku podjęto akcję zwalczania szmalcowników. Zapowiedziano walkę ze zbrodniarzami, którzy wydawali Żydów w ręce niemieckie, a następnie publikowano informacje o wykonaniu na nich wyroków śmierci[26]. Postępowanie to zostało przyjęte z pełną aprobatą przez ugrupowania demokratyczne i lewicowe, z aprobującym milczeniem przez prawicowe.

Stanowcze, jednoznaczne potępienie ludobójstwa nie przekreślało jednak uprzedzeń wobec Żydów. Dla działaczy narodowych, a także znacznej części akowskiego podziemia, Żydzi kojarzeni z lewicowością, liberalizmem, z deprawacją duszy narodu polskiego nie znajdowali miejsca w wizji powojennej Polski. Ugrupowania demokratyczne i lewicowe przesiąknięte duchem humanitaryzmu i koegzystencji też nie miałyby nic przeciwko emigracji Żydów, ale dobrowolnej, i gotowe były wspierać syjonistyczne organizacje żydowskie apelujące do osadnictwa Żydów w Palestynie.

Stosunek do sprawy żydowskiej był jedną z głównych cech pozwalających usytuować dane ugrupowanie na mapie politycznej polskiego państwa podziemnego. Im radykalniejszy nacjonalizm i antydemokratyzm, tym bardziej jaskrawe stanowisko antysemickie. Im bliżej centrum politycznego i lewicy, im więcej uznania dla swobód demokratycznych, tym bardziej umiarkowane stanowisko w sprawie żydowskiej.

Stosunek do Białorusinów i Ukraińców

Klęska Polski w kampanii wrześniowej, wkroczenie 17 września 1939 roku wojsk radzieckich na ziemie wschodnie Rzeczypospolitej i połączenie Ukrainy i Białorusi Zachodniej z republikami radzieckimi, następnie wojna niemiecko-radziecka w 1941 roku i okupacja tego terenu przez wojska niemieckie postawiły społeczności ukraińską i białoruską przed kwestią rozwiązania własnych problemów narodowych w nowej zaistniałej sytuacji politycznej. W rozwiązaniach tych czynnik polski nie odgrywał istotnej roli z uwagi na konflikty narodowościowe między Polakami a Ukraińcami i Białorusinami z czasów Drugiej Rzeczypospolitej. W interesie emigracyjnych władz polskich i polskiego podziemia niezbędne było podjęcie kroków zmierzających do zmiany tego stanu rzeczy.

W pierwszych dwóch latach okupacji hitlerowskiej zainteresowanie polskich środowisk politycznych kwestią ukraińską i białoruską było niewielkie. Wprawdzie władze podziemia obserwowały sytuację na Kresach Wschodnich, prowadziły sondażowe rozmowy, ale zobowiązań nie podejmowano z uwagi na zastrzeżenie tego tematu przez rząd. Trwało tak do lipca 1941 roku. Do tego czasu wszelkie rozwiązania kwestii mniejszości ukraińskiej i białoruskiej nie wyszły poza propozycje i nie otrzymały sankcji oficjalnej polityki rządu.

W pracach rządu więcej uwagi poświęcano problemowi ukraińskiemu niż białoruskiemu. Wynikało to z bardziej skomplikowanej sytuacji narodowościowej na południowowschodnich terenach Polski, będącej wynikiem wysokiej świadomości narodowej tej grupy etnicznej i nierozwiązanych problemów sprzed wojny. Ocenę Ukraińców jako narodu przedstawił na emigracji dla potrzeb rządu ludowiec dr Ludwik Grodzicki stwierdzając między innymi: „Ukraińcy są już obecnie na terenie tego kraju pełnym narodem w pojęciu zachodnioeuropejskim. Ukraińcy posiadają rozwiniętą świadomość narodową, własne ideały narodowe, własną historię, [...] własną literaturę oraz sztukę, tkwiącą głęboko w psychice ludowej. Naród ukraiński posiada obecnie na tych ziemiach prawie wszystkie warstwy społeczne potrzebne do normalnego rozwoju narodu i terytorium”[27].

Pierwsze propozycje w kwestii ukraińskiej zawarte były w Uchwale Komitetu dla Spraw Kraju z 28 listopada 1939 roku. Miała ona służyć negocjacjom z reprezentacją ukraińską. Zakładała ona powstanie niepodległej Ukrainy, której granice ustalone zostaną na mocy porozumienia polsko-ukraińskiego. Przyszłe państwo sfederowane miało być z Rzecząpospolitą Polską na zasadach równości. Mniejszości narodowe po obu stronach granicy miały korzystać z pełni praw narodowych i kulturalnych na zasadach wzajemności. Władysław Sikorski odniósł się do tych propozycji sceptycznie. Stąd też oficjalna deklaracja rządu z 18 grudnia 1939 roku zawierała jedynie ogólnikowe stwierdzenia pełnego równouprawnienia i sprawiedliwości społecznej wobec mniejszości narodowych[28].

Ostrożność sformułowań była wynikiem rozbieżności stanowisk wobec kwestii ukraińskiej i białoruskiej wśród ugrupowań emigracyjnych i krajowych. W myśli politycznej dotyczących tych kwestii dominowały trzy kierunki rozwiązań:

  1. kierunek nacjonalistyczny – negowania problemu ukraińskiego i białoruskiego, podporządkowania tych grup etnicznych interesom polskim, aż do koncepcji przesiedlenia ludności ukraińskiej i białoruskiej, reprezentowany przez ugrupowania narodowe; Stronnictwo Narodowe, Szaniec i Konfederację Narodu,
  2. drugi kierunek, który rozwiązuje problem wschodnich mniejszości narodowych w ramach państwowości polskiej, pragnie zapewnić tym mniejszościom pełne równouprawnienie obywatelskie - stanowisko te reprezentowały Stronnictwo Ludowe, Stronnictwo Pracy i Polska Partia Socjalistyczna ‑ WRN,
  3. kierunek autonomii narodowej dla Białorusinów i Ukraińców reprezentowany przez Stronnictwo Demokratyczne i Polskich Socjalistów.

Ugrupowania nacjonalistyczne stały na stanowisku powrotu Polski do granicy ustalonej w traktacie ryskim i wzmocnienia akcji polonizacyjnej na terenach wschodnich  Rzeczypospolitej. Odmawiano uznania Białorusinów za odrębny naród. Po rozpoczęciu wojny radziecko – niemieckiej zakładano aneksję i polonizację całej Białorusi[29].

W kwestii ukraińskiej ugrupowania narodowe były bardziej stanowcze. Programy ich zakładały ograniczenie praw tej grupy narodowej przez zakaz swobodnego poruszania się po kraju, wykonywania niektórych zawodów, wprowadzenie nadzoru państwowego wykorzystywania innych uprawnień aż do masowego przesiedlenia tej ludności poza wschodnią granicę Polski[30]. Wykluczało to siłą rzeczy jakiekolwiek koncepcje autonomiczne czy federalistyczne.

Ugrupowania centrowe skłaniały się do idei zapewnienia Ukraińcom i Białorusinom swobód narodowych. Deklarowały zasadę równouprawnienia politycznego, gospodarczego i kulturalnego tej ludności w granicach przedwojennych państwa polskiego. Wśród tych ugrupowań Stronnictwo Pracy (SP) było bliższe stanowisku narodowców. Zakładali oni asymilację ludności białoruskiej i ukraińskiej z ludnością polską. Wyznawana przez SP koncepcja unionizmu za cel stawiała powrót tych narodów do wspólnoty państwowej i kulturalnej z Polską. Przy tym polski obszar cywilizacyjny to według SP teren po Dźwinę i Dniepr[31].

Stronnictwo Demokratyczne (SD) i Polscy Socjaliści to ugrupowania, które szły najdalej w rozwiązaniach w zakresie swobód narodowych Ukraińców i Białorusinów. Stanowisko SD wobec zagadnień wschodnich mniejszości narodowych uwzględniało dwie możliwości w zależności od wyników wojny niemiecko–radzieckiej. Pierwsza z nich przewidywała, że w razie osłabienia czy upadku Niemiec i Związku Radzieckiego na Wschodzie dojdzie do powstania samodzielnych państw białoruskiego i ukraińskiego. W tej sytuacji zakładano ułożenie z nimi współżycia na zasadzie federacji państwowej. W takim wypadku SD wypowiadało się za rezygnacją z granicy ryskiej oraz za odpowiednim kompromisem terytorialnym. W sytuacji zaś zwycięstwa ZSRR nad Niemcami stronnictwo postulowało utrzymanie granicy ryskiej wraz z rozwiązaniem kwestii białoruskiej i ukraińskiej na zasadzie autonomii terytorialnej[32]. Wśród polityków SD odżyły przedwojenne propozycje rozwiązania problemów polsko‑ukraińskich przez stworzenie odrębnych kantonów dla Polaków i Ukraińców[33].

Lewica socjalistyczna (Polscy Socjaliści) kierując się hasłami samookreślenia i równości wszystkich narodów optowała za niepodległością Białorusi i Ukrainy i sfederowania ich albo z Polską, albo z Rosją. W 1943 roku nastąpiły zmiany w ich programach. Proponowali jedynie autonomię dla tych narodów w ramach państwowości polskiej przy milczącej akceptacji granicy ryskiej[34].

Odmienną pozycję w kwestii polityki wschodniej zajmowały koła wojskowe działające w orbicie Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej (AK). Związani z przedwojennym obozem sanacyjnym stały na stanowisku przebudowy struktury państwowej na Wschodzie na płaszczyźnie zmodyfikowanej dawnej koncepcji federalistycznej. Zakładali oni utworzenie organizmów państwowych Białorusi i Ukrainy związanych z państwem polskim. Granica wschodnia Polski uzależniona byłaby od stopnia powiązań federacyjnych między tymi państwami. W zachodnich częściach Białorusi i Ukrainy, które przypadłyby Polsce zapowiadano wprowadzenie szerokiego samorządu i pełnego równouprawnienia języka białoruskiego i ukraińskiego w życiu publicznym i szkolnictwie[35].

Ton wypowiedzi polityków zmienił się po roku 1943. Walki polsko-ukraińskie i rzezie polskiej ludności cywilnej na Wołyniu spowodowały, że zaczęły dominować głosy tych, którzy nie chcieli rozmawiać z Ukraińcami i szukali odwetu w bardziej sprzyjających okolicznościach politycznych.

Komenda Główna AK apelowała do rządu o zajęcie stanowiska wobec Białorusinów i Ukraińców, o wydanie deklaracji o zrównaniu tych mniejszości w prawach i zapewnieniu im  możności kulturalnego rozwoju. Działania te wspierane były przez ludowców i socjalistów, którzy uważali, że akt taki mógłby doprowadzić do współpracy wojskowej między trzema narodami. Rząd jednak, w którym dominowali działacze Stronnictwa Narodowego i Stronnictwa Pracy nie zmieniał dotychczasowego stanowiska w tej sprawie. Wyrażone one zostało między innymi przez Prezydenta RP Władysława Raczkiewicza w noworocznym przemówieniu 25 stycznia 1943 roku, w którym stwierdził on, że „realną, najtrwalszą i jedyną ostoją państwa polskiego na ziemiach wschodnich jest przede wszystkim polski rdzenny żywioł narodowy. [...] Pierwszym głównym zadaniem naszej polityki na ziemiach wschodnich musi być wzmocnienie żywiołu polskiego i oparcie na nim całej linii politycznej w stosunku do tamtejszych mniejszości narodowych”[36].

Usztywnione stanowisko rządu polskiego na emigracji było wynikiem kompromisu stanowisk stronnictw politycznych w tej sprawie. W dyskusjach nie uwzględniano głosów ukraińskich i białoruskich. Przedstawicieli Białorusinów i Ukraińców nie zaproszono do składu Rady Narodowej RP ani w pierwszej, ani w drugiej kadencji[37]. Ostatecznie 30 lipca 1943 roku Krajowa Reprezentacja Polityczna wydała Odezwę do Narodu Ukraińskiego, której treść sformułowana była wysoce niezręcznie. Wyeksponowano w niej zarzut współpracy z okupantem poważnej części narodu ukraińskiego i mordy na ludności polskiej[38]. Oświadczono, że Polska nie rezygnuje z ziem przypisanych jej traktatem ryskim. W kwestii swobód ukraińskich stwierdzono, że „ziemie te powinny stać się nareszcie terenem braterskiego współżycia dla obu narodów. Gwarantujemy więc na tych ziemiach pełny swobodny rozwój ludności ukraińskiej na zasadach wolności oraz równości praw i obowiązków obywatelskich”[39]. Odezwę opublikowano w wielu pismach konspiracyjnych i rozesłano do wybitnych osób spośród inteligencji ukraińskiej.

W czasie II wojny światowej próby ułożenia koegzystencji Polaków, Ukraińców i Białorusinów nie udały się, nie było także warunków ku temu. Zagadnienie to było pochodną  sprawy nadrzędnej, jaką była kwestia granicy na Wschodzie i stosunku Związku Radzieckiego do Polski. Stąd też różnorodne pomysły nie przystawały do zmieniającej się sytuacji na ziemiach wschodnich przedwojennego państwa polskiego.

 


[1] Deklaracja zasad stronnictw jedności narodowej, 1941r., [w:] Polska  myśl demokratyczna w ciągu wieków. Antologia, red. M. Kridla, W. Malinowski, J. Wittlin, Warszawa 1986, s. 334.

[2] W. Wrzesiński, Naród niemiecki w polskiej myśli politycznej lat II wojny światowej, [w:] Polska - Polacy - mniejszości narodowe. Polska myśl polityczna XIX i XX wieku, t. VIII, red. W Wrzesiński, Wrocław - Warszawa - Kraków 1992, s. 92.

[3] Cyt. za: W. Wrzesiński, op.cit., s. 92.

[4] Ibidem, s. 93.

[5] Cyt. za: W. Wrzesiński, op.cit., s. 93.

[6] Cyt. za : E. Mironowicz, Polityka narodowościowa PRL, Białystok 2000, s. 27.

[7] Ibidem, s. 27.

[8] Cyt. za: W. Wrzesiński, op.cit., s. 97.

[9] M. Orzechowski, Odra - Nysa Łużycka - Bałtyk w polskiej myśli politycznej okresu II wojny światowej, Wrocław - Warszawa - Kraków 1969, s. 260.

[10] W. Wrzesiński, op.cit., s. 101.

[11] Ibidem, s. 101.

[12] Cyt. za: M. Orzechowski, op.cit., s. 278.

[13] Ibidem, s. 259.

[14] Ibidem, s.279.

[15] Cyt. za: W. Wrzesiński, op.cit., s. 109. Na szczególnie poważne trudności przy przewidywaniach działań wysiedleńczych napotykano analizując sprawy śląskie. Dopuszczano tam indywidualne rozwiązania w zależności od stanowiska władz miejscowych. Liczono, że sami Ślązacy wypracują linię postępowania wobec ludności zamieszkującej Śląsk.

[16] Cyt. za:  J. Tomaszewski, Społeczność żydowska a Polacy w II Rzeczypospolitej, [w:] Polska - Polacy - mniejszości narodowe ...s. 117.

[17] Cyt. za: A. Friszke, op. cit., s. 194.

[18] Ibidem, s. 194.

[19] W. Górnicki, Katechizm narodowy, Warszawa 1944, s. 5.

[20] A. Friszke, Publicystyka Polski Podziemnej wobec zagłady Żydów , [w] Polska - Polacy - mniejszości narodowe ..., s. 196.

[21] Ibidem, s. 197.

[22] Ibidem, s. 198.

[23] Ibidem, s. 199.

[24] C. Żerosławski, Katolicka myśl o Ojczyźnie. Ideowo–polityczne koncepcje klerykalnego podziemia 1939-1944, Warszawa 1987, s. 270.

[25] Oświadczenie ministra pracy i opieki społecznej Jana Stańczyka w imieniu rządu polskiego, grudzień 1941, [w:] Polska myśl demokratyczna ... , s. 335.

[26] A. Friszke, op.cit., s. 208.

[27] Cyt. za:  R. Torzecki, Polska myśl polityczna wobec kwestii ukraińskiej w czasie II wojny światowej (kraj i emigracja), [w:] Polska - Polacy - mniejszości narodowe ..., s. 362.

[28] Ibidem, s. 360.

[29] J. Turonek, Kwestia białoruska w polityce obozu londyńskiego (1941-1944), "Studia z dziejów ZSRR i Europy Środkowej", t. XIX Wrocław - Warszawa - Kraków - Łódź - Gdańsk 1983, s. 133.

[30] R. Torzecki, op.cit., ss. 369, 379.

[31] J. Turonek, op.cit., s. 133.

[32] Ibidem, s. 136.

[33] R. Torzecki, op.cit., s. 38.

[34] J. Turonek, op.cit., s. 136.

[35] Ibidem, s. 136.

[36] Ibidem, s. 148.

[37] Prof. Bohdan Osadczuk zwraca uwagę, że w czasie II wojny światowej działacz ukraiński Wasyl Mudryj, wicemarszałek Sejmu RP, otrzymał propozycję od Władysława Sikorskiego włączenia się w prace parlamentu na emigracji. Propozycji jednak nie ponowiono i Wasyl Mudryj pozostał w Krakowie. Zdaniem prof. Osadczuka, gdyby doszło do włączenia Ukraińca do prac legislacyjnych na uchodźstwie, byłby to sygnał, że jest kontynuowana polityka porozumienia z Ukraińcami. Zob. Za co przepraszać. Z  prof. Bohdanem Osadczukiem rozmawiają Radosław Januszewski i Jan Strękowski, „Odra”, nr 2/2001, s. 8.

[38] Odezwę poprzedziło wydane w maju 1943 roku Oświadczenie Pełnomocnika Rządu RP na Kraj w sprawie utworzonej Dywizji SS Galizien. Piętnowano w nim ten fakt i grożono banicją i infamią uczestnikom tej imprezy. Zob. R. Torzecki, op.cit., s. 384.

[39] Cyt. za: R. Torzecki, op.cit., s. 384.